Jechałem kiedyś śladami Adama Mickiewicza – na Litwę i Białoruś. W wieku lat siedemnastu, późną jesienią roku 1996, z koleżankami i kolegami ze szkoły. Adam Mickiewicz nic mnie nie obchodził. Ani miejsca, które odwiedzał i jakoby opisywał. Obchodziły mnie rzeczy zupełnie inne. 

 

Był z nami przewodnik z workiem butelek wódki, który ową wódką rozwiązywał wiele problemów po drodze. Jednym z problemów okazałem się ja. Na granicy białoruskiej strażnik zauważył, że w paszporcie mam włosy długie, a w rzeczywistości już krótkie. Wyciągnął mnie z autobusu, wycelował we mnie karabin i kazał czekać, kiedy jego koledzy badali sprawę. Po chwili z autobusu wyszedł też przewodnik z workiem. Na gest strażnika uczyniony lufą karabinu przewodnik wszedł do budynku i przepadł tam na długo. 

 

Stałem naprzeciw strażnika z karabinem i byłem szczęśliwy. Rozpierała mnie radość oraz duma, Narodzie.