Mija rok od pierwszego wpisu. Nie był to zły rok, ale był też niełatwy. Upływał pod znakiem śmierci. Wyczekiwane odrodzenie się odwleka. Apokalipsa niby się nie wydarzyła, ale jednak jej widmo nie znika. Nie było całkowitej zagłady, ale co rusz dzieją się zagłady i końce pomniejsze.

Wpisy zamierzam kontynuować. Weszły mi w nawyk i lubię ich rytm. Przestałem sobie zadawać pytanie o ich sens. Czy ktoś czyta? Czasem dowiaduję się, że tak, co mnie trochę cieszy, a trochę niepokoi, ale ogółem nie mam pojęcia.

Skończyłem właśnie utwór, 3 Pieśni do słów Baczyńskiego, ale żadnej dłuższej przerwy nie przewiduję. Krótki postój w porcie. Na horyzoncie duże formy.