Powrót – doniosły temat. Bywa traktowany wręcz jako kosmiczna zasada świata, w myśl idei, że wszystko wiecznie się powtarza. Może być funkcją pamięci, zgodnie z założeniem, że wspomnienia mają faktyczny związek z rzeczywistością. Ale jeśli przyjąć, że zasadą nie jest wieczna powtarzalność, tylko ciągła zmiana, wtedy powrót staje się kosmiczną utopią, a w wymiarze pamięci iluzją; oscylacja i cykliczność są wtedy tylko złudzeniem, poręcznymi przybliżeniami w opisie świata, pozorami porządku w ogólnym chaosie. Co ciekawe, niezależnie od tego czy możliwość powrotu jest faktyczna, czy tylko iluzoryczna, na wyobraźnię oddziałuje równie silnie, właściwie będąc jej głównym motorem. Albo może trochę inaczej, poczucie możliwości powrotu jest zalążkiem tęsknoty, która leży u podstaw wyobraźni. Dlatego wszystko co wyobrażone, czyli w gruncie rzeczy po prostu wszystko, do czego mamy dostęp jako ludzie (bo, tak w myśl najdawniejszych religii, jak i według najnowszych ustaleń neuro-nauk operujemy nie na faktach o świecie, tylko na konstruktach umysłu mających związek ze światem co najwyżej częściowy), jest zabarwione melancholią. Całe doświadczenie ma odcień smutku. A z drugiej strony wszystko co może dawać satysfakcję, co ma potencjał zagłuszenia tego wszechogarniającego, smutnego tła, wiąże się z chęcią powtórzenia.

Działanie muzyki zasadza się na tym samym mechanizmie. Muzyka angażuje percepcję i pamięć posługując się na przemian tym co nowe i tym co zapamiętane. Tworzy modele form doświadczenia. Buduje oczekiwania, obiecuje powroty, czasem zwodzi, kiedy indziej spełnia oczekiwania i daje wytchnienie. Wzmacnia owo melancholijne „promieniowanie tła” pozwalając przyjrzeć mu się jakby z boku i nieco je oswoić. Pozwala przeżyć tragedię istnienia w zawieszeniu pełnego zaangażowania istnienia własnego. Pokazuje upływ czasu bez konieczności ponoszenia ofiary.

Kobieta czeka na powrót Mężczyzny. Przeżywa ten powrót wielokrotnie zanim nastąpi, o ile nastąpi; nawet jeśli nie nastąpi. Nawet jeśli w głębi duszy wie, że nie nastąpi. Im dłużej czeka, tym bardziej czekanie staje się modusem jej istnienia; Kobieta staje się tą, która czeka. Strach o tego, na którego czeka staje się strachem o siebie. Ostateczne potwierdzenie, że czekała na próżno, godzi w jej tożsamość. Żałoba będzie nie tylko po Mężczyźnie, ale również po sobie samej. Stąd żalowi towarzyszy wściekłość. Furia. Potrzeba znalezienia przyczyn i winnych całego zła tego świata

POSŁUCHAJ

Ostrożnie zakładam, że skończę część drugą w najbliższym tygodniu.