Dramat układa się i powoli domyka. Pytam na każdym roku sam siebie, czy na pewno się układa i zmierza do końca w odpowiedni sposób, a sprawa nie jest całkiem prosta, bo pytanie o dramat, wydaje mi się być tu samo w sobie treścią – powieści, a na pewno libretta. Rzecz jest o braku dramatu. Pytanie o dramat jest pytaniem o prawo do samostanowienia i do wolności. Postać wyrywa się z narracji i ilustracji, zmazuje z siebie warstwy farby o symbolicznych barwach i staje naga sama przed sobą. Ale nie będzie naga wobec wszystkich, tylko przyoblecze się zaraz według własnego uznania i własnych celów. W nowe barwy, których znaczeń świadoma, będzie grać. W grę. Nareszcie.

 

A ja tymczasem jestem znowu po dwunastu latach w warszawskim Teatrze Wielkim i błąkam się trochę po korytarzach zaplecza. Kończąc lat 43.