List 31
Usłyszałem niedawno, że prawda chrześcijańska kończy się w piątek, w chwili zwątpienia na krzyżu i jest to prawda tak straszliwa i nieznośna, że stojąc w jej obliczu, porażony człowiek dosztukował do niej, mocno się gimnastykując, łagodzącą niedzielną bajkę. Mam trochę inną intuicję – że wszelka prawda zaczyna się i kończy w sobotę, w zawieszeniu między pytaniem i odpowiedzią, które w sposób ułomny pozwalają co najwyżej w stronę prawdy zerknąć. W tej wąskiej, osobliwej, bezczasowej szczelinie, czy też punkcie zero, tu i teraz, o którym nie da się nic powiedzieć. Natomiast ludzki dramat (i ludzka komedia) w tym, że świat zaczyna się i kończy wraz ze słowem. Słowo trwa. Świta i zmierzcha. Uwodzi, zwodzi, wzwodzi i zawodzi. Świat jest opowieścią i człowiek jest opowieścią. Bez słowa i opowieści zostaje tylko zimna, pusta, pozbawiona wszelkiego znaczenia, nudna, prawda.
Wesołych Świąt, Narodzie.