Staliśmy wszyscy wokół ogniska. Czujni i niepewni. Płomienie rzucały nikłe, chwiejne światło, ledwie sięgając twarzy. Wpatrywaliśmy się wszyscy w to wątłe centrum, wdzięczni za nie. Ale świat dział się za nami. Pod nami i ponad nami, w ciemnościach. Straszliwy, niezmierzony, nieopisany świat.

 

Staliśmy tak wszyscy, żywi i umarli. Pamiętasz? Nic się nie zmieniło.