No więc wola, Narodzie i jej wolność. Mówi się wiele o braku tej wolności, argumentując zdeterminowaniem wszystkiego przez przeszłość i przez samą naturę rzeczy. Chwila obecna to co najwyżej lokalna iluzja, a w każdym razie nie ma do niej świadomego dostępu, więc również iluzoryczna jest możliwość jakiejkolwiek decyzji. Co ma nie zmieniać faktu, że postępować należy tak jakby wola była jednak wolna, bo sprawa etyki jest najwyższej wagi i pozostaje jednak w centrum ludzkiej tragikomedii. Czyli ma być wolna wola poręcznym złudzeniem, a kto w nią wierzy pożytecznym idiotą. Kto zaś nie wierzy – mającym ten sam wpływ na cokolwiek, czyli żaden, mędrcem.

 

Infantylne brednie, gdyby mnie ktoś pytał. Podobnie wstrząsające dowody przeczące naocznej rzeczywistości przedstawiał na przykład Zenon z Elei. Przeciwnicy wolnej woli zatrzymują się na etapie świętego przekonania, że zając faktycznie nigdy nie dogoni żółwia.

 

Ale jednak czy Jasiek zgubił róg, czy może nie zgubił, tylko schował w nagłym olśnieniu, a potem zapomniał, a może i nie zapomniał tylko do końca życia nosił brzemię tej tajemnicy? Tego nie wiem. A jeśli zgubił, to czy mógł nie zgubić? A jeśli nie mógł, to czy nie na to samo wychodzi, jak gdyby go schował? Nie wiem, nie wiem.