Trudno się porozumieć, co, Narodzie? Na przeszkodzie stoi właściwie wszystko. Wieloznaczne są słowa, niejasne są gesty i wyrazy twarzy, a przede wszystkim sprawy świata są pogmatwane nieskończenie. Gdzie się nie obrócić, niepełna historia albo niepewna prognoza, sprzeczne diagnozy oraz recepty. A do tego panuje chyba jedyne wspólne wszystkim przekonanie, wpisane wręcz w kod genetyczny jakimś niezbędnym najwyraźniej prawem ewolucji i naturalnego doboru, że jest się w otoczeniu wyłącznie ludzi głupich i podłych. W najlepszym razie naiwnych. 

 

Gorsza jeszcze jest nadzieja, że od tego powszechnego prawa możliwy jest wyjątek. Że zjawi się jeszcze i wreszcie ktoś, kto głupich pouczy a podłych ukarze. Wyjaśni wszystko raz na zawsze. Wybaczy, utuli, ukoi. Ochroni i poprowadzi ku światłu. 

 

Ale absolutnie najgorzej jest uwierzyć, że jest się wyjątkiem samemu.