Postanowiłam nie ufać sobie. 

 

Chociaż nie, to nie prawda, nic nie postanawiałam, a szczególnego zaufania nie miałam do siebie nigdy. Zrozumiałam raczej, że ufać nie należy niczemu, co we mnie, ani co ze mnie. Moim myślom, moim słowom, mojemu obliczu. Można mieć za to pewność, że moje czyny, przeszłe i przyszłe, to samo zło. Byłam złem wcielonym.

 

Co postanowiłam, to pozostać w swojej norze. A jeszcze jedno, co zrozumiałam, to że pozostanę tu na długo. Bardzo długo. Na zawsze. Byłam nieśmiertelna.