Teoria
Kilka uwag na marginesie. O teorii muzyki: po co jest. Otóż po nic. Ale jest to nic szczególnego kalibru. Podobnie jak w przypadku paru innych aktywności, których sensu i celu docieka się uporczywie i bez skutku, ale równie uporczywie się je uprawia. Są po nic w tym sensie, że nie służą żadnemu jednoznacznie i jednostkowo wymiernemu celowi, co jednak nie znaczy, że nic z nich nie wynika. Są po nic w tym sensie, że są bezinteresowne. Kiedy teoria muzyki usiłuje dążyć do celów wymiernych i kiedy oczekuje się od niej konkretnych i dających się zastosować rezultatów staje się marną parodią nauki. Ale wynikać z niej może wiele. Na przykład zdumienie szczytami, na które niektórym udaje się czasem wejść. Albo pełniejsze zrozumienie proporcji i własnego miejsca w historii.
Po co te uwagi? Jeśli ktoś doczytał dotąd, to łatwo sam sobie odpowie. A jak mają się one do koncertu gitarowego? Nie wiem. Wydostałem się z dna i brnę dalej.